W ostatni weekend maja 2023 roku po wielu dniach spędzonych na poszukiwaniu dogodnego terminu, w końcu wraz z kolegą Maciejem wyruszyliśmy na trasę Drabiny Wałbrzyskiej.

Jeśli nigdy nie słyszeliście o tym projekcie, spieszę z szybkim wyjaśnieniem.
Drabina Wałbrzyska to propozycja średniodystansowej trasy, której przebieg poprowadzony jest (jak sama nazwa wskazuje) w pobliżu Wałbrzycha. Nie oznacza to jednak, że będziemy spacerować sobie po miejskiej dżungli (choć fragmenty uliczne też się trafiają, to są one w zdecydowanej mniejszości).

Aby zdobyć poszczególne szczeble Drabiny, czyli konkretne szczyty, należy pokonać naszpikowany ostrymi podejściami i równie wymagającymi zejściami szlak przebiegający po terenie Gór Wałbrzyskich oraz Gór Kamiennych.
Działającą na wyobraźnię liczbą jest wartość przewyższenia, z jakim będziecie musieli poradzić sobie podczas wędrówki – wynosi ono niemal 4000 m!

Co ciekawe, zasady dotyczące tego, na ile i jakich konkretnie wzniesień należy dotrzeć są co jakiś czas modyfikowane. Dlatego też, jeśli zapytacie o dokładny dystans i przebieg ścieżek, nie będę mógł udzielić Wam jednoznacznej odpowiedzi.
Na szczęście wszyscy przyszli „drabiniarze” przed wyruszeniem w drogę mogą zasięgnąć informacji w grupie „DRABINA Wałbrzyska”, którą znajdziecie na Facebooku.

Kiedy my wyruszaliśmy na Drabinę do zdobycia były 32 szczyty (z czego 30 z nich podlegało weryfikacji – wykonanie zdjęcia przy tabliczce bądź kamiennym słupku z nazwą). Obecnie liczba ta wzrosła do 37, a ilość potrzebna do późniejszego uwierzytelnienia pozostała na tym samym poziomie (30 wzniesień).
Powyżej zamieszczona mapa to plan naszego przejścia Drabiny Wałbrzyskiej. Wliczyliśmy w to jedną przerwę na nocleg.
TRASA I. DZIEŃ : Szczawno Zdrój – Wzgórze Gedymina – Stróżek – Struga – Węgielnik – Modrzewiec – Trójgarb – Boguszów-Gorce – Mniszek – Chełmiec – Łyse Drzewo – Dzikowiec Wielki – Sokółka – Wysoka – Stachoń – Lesista Wielka – Lesista Mała – Unisław Śląski – Stożek Wielki – Sokołowsko
TRASA II. DZIEŃ: Sokołowsko – Włostowa – Kostrzyna – Suchawa – Waligóra – Turzyna – Jeleniec – Rogowiec – Grzmiąca Jedliniec – Jałowiec – Jałowiec Mały – Borowa – Kozioł – Wołowiec – Mały Wołowiec – Dłużyna – Wałbrzych – Lisi Kamień – Ptasia Kopa – Szczawno-Zdrój
* pogrubioną czcionką uwidoczniłem poszczególne szczeble drabiny
Boża Góra, Wzgórze Bismarcka – Kopisko, Chełmiec Mały, Boreczna, Timur – oto 5 dodanych niedawno szczytów, które również można obecnie zdobyć w ramach Drabiny Wałbrzyskiej

Warto w tym miejscu także wspomnieć, że w przypadku opisywanego tu dziś górskiego wyzwania nie mamy ograniczeń czasowych. To czy „zaliczymy” wszystkie szczyty w dzień (opcja dla ludzi-cyborgów), 3 dni (rozsądny wariant) czy rok, zależy tylko od nas i ewentualnie naszej kondycji.
Wieże i tarasy widokowe na szlaku lub w jego pobliżu:
Miłośnicy doskonałych krajobrazów i intrygujących budowli nie powinni być zawiedzeni. 🙂
Interesujące miejsca do zobaczenia na trasie lub w jej pobliżu:
Podczas długich godzin marszu każda nawet z pozoru mała atrakcja staje się ciekawym urozmaiceniem wędrówki. 🙂






Najlepsze widoki (pomijając wieże i tarasy widokowe):
Doskonałe krajobrazy są wpisane w DNA Drabiny Wałbrzyskiej. Dzięki zrobionym zdjęciom po powrocie do domu będziecie mogli łatwiej wspominać doskonałe górskie pejzaże.


Łyse Drzewo


Sokółka


Kostrzyna


Rogowiec
Co warto zabrać na Drabinę?
(opcja z noclegiem poza szlakiem):
plecak, wygodne buty z bieżnikiem (najlepiej x2); odpowiedni, wygodny strój (nie zapominajcie o kurtce i kilku parach skarpet – rosa, błoto), jedzenie i picie, portfel, miniapteczkę (plastry na odciski, sudocrem) telefon (koniecznie z aplikacją z mapą), aparat, powerbank, chusteczki, chusteczki nawilżane, termos, czołówkę (nigdy nie wiadomo, ile czasu zejdzie Wam na trasie :))
Poniższe grafiki przedstawiają listę pięciu najtrudniejszych podejść i zejść na naszej trasie.


Nasze odczucia
Choć tytuł niniejszego wpisu sugeruje, że jednym z największych wyzwań na trasie Drabiny Wałbrzyskiej jest odpowiedni poziom przygotowania kondycyjnego, nie on był naszym największym przeciwnikiem. Zdecydowanie poważniejszym utrudnieniem okazała się być wytrzymałość naszych nóg, a konkretniej stóp. Na pewno niebagatelny wpływ miał na nią solidny kilometraż trasy w pierwszy dzień – ponad 50 km. W przeszłości bezproblemowo udawało nam się robić przejścia po 30-kilka kilometrów. Może jednak tym razem specyfika profilu Drabiny dołożyła tu swoje 3 grosze.
Powiem Wam jedno – kiedy w nogach masz grubo ponad 40 kilometrów, na stopach piekące odciski, a przed sobą perspektywę podejścia i zejścia ze Stożka Wielkiego oraz następny dzień zmagań na trasie, twój charakter przechodzi prawdziwą próbę. 🙂
I tutaj podkreślę rolę zabrania ze sobą na Drabinę kilku par butów. Zmiana obuwia w drugi dzień pozwoliła mi zmniejszyć odczuwany dyskomfort związany z odciskami (przynajmniej na pierwsze 10 km). Inna sprawa, że mi przynajmniej nie dokuczał kłujący ból w stopie, na który uskarżał się Maciek, więc i tak miałem nieco łatwiej.
Z perspektywy czasu sądzę, że podczas przerw mogliśmy poświęcić więcej atencji odpoczynkowi stóp (ściągnięcie buta, skarpetki; przewietrzenie stopy). Gdy będziecie wybierać się na Drabinę, zwróćcie na to uwagę.
Mimo opisanych wyżej nieudogodnień, przebycie ponad 80 km po dość wymagającym terenie w dwa dni było wspaniałym i wartościowym doświadczeniem, które pozwoliło nam nacieszyć się wędrówką, zmieniającym się otoczeniem i wyśmienitymi widoki, oraz które pokazało, że nie tak łatwo nas złamać.
Nagroda


Nagrodą za ukończenie Drabiny jest okolicznościowa przypinka. Po weryfikacji zdobytych szczytów można zamówić ją u pomysłodawcy opisywanej tu dziś trasy, będącego jednocześnie administratora facebookowej grupy, Pana Daniela Szwarca.
Od niedawna zamiast przypinki można również nabyć spersonalizowany pamiątkowy medal.
Kilka słów na koniec:
Jak z pewnością zauważyliście, w niniejszym wpisie nie znajdziecie dokładnego opisu przemierzanych szlaków. Jest to celowe działanie. Tym razem zamiast słownej prezentacji, postawiłem na formę audiowizualną. Na zakończenie zapraszam Was zatem do obejrzenia poniższych filmów. 🙂
Oj też mi Drabina zmasakrowała stopy. Wygodne do tej pory okazały się „kowadłami” a na końcówce każdy krok ałĆ. Po powrocie w nagrodę kupiłam sobie Salewy żeby już więcej nie cierpieć. Oj daje w kość ta drabina. Niby widziałam ilość przewyższeń ale dopiero na żywo cyferki nabrały mocy a raczej zmieniły się w pionowe wejścia i zejść. Ale było warto satysfakcja ogromna.Tam jest pięknie. Ale na pytanie czy zrobiła bym tą drabinę ponownie mówię NIE:)
Gratuluję przejścia oraz wygranej z samą sobą i mimo wszystko zachęcam do powrotu, choćby na poszczególne szczeble. 😉 Pozdrawiam, Olek!