Jeśli chodzi o warianty dotarcia na Śnieżnik od polskiej strony, wydaje mi się, że wiele osób po macoszemu traktuje trasę wiodącą ze wsi Kamienica (mieści się ona niedaleko Stronia Śląskiego). Być może wynika to z niewiedzy, a być może z charakteru wspomnianego wariantu wejścia na szczyt, który nie należy do najłatwiejszych. Dziś postaram się przybliżyć Wam terenowe warunki z jakimi trzeba się zmierzyć zdobywając górę z charakterystyczną wieżą widokową, właśnie ze wspomnianej miejscowości.
poziom trasy: wyzwanie
Na początek słów kilka o samej Kamienicy. Trzeba przyznać, że bez problemu da się odczuć jej wyjątkowy klimat. Mimo swojej nieprzesadnej wielkości, wieś przedstawia się przyjezdnemu jako jako miejsce zadbane, chcące zaprezentować „swoją najlepszą twarz”. Świadczą o tym choćby liczne elementy przyozdabiające Kamienicę. Przeważają wśród nich różnorakie drewniane dekoracje.


To tutaj znajdują się również: ławka dla strudzonego wędrowca czy Fotel Zdobywców Gór. Na obu z nich w pełni zasłużenie będziecie mogli zasiąść, jeśli zmierzycie się z trudami dzisiejszej trasy.
A tę polecam szczególnie osobom szukających w terenie wrażeń. Rozumiem przez to tyle, że nie powinna być ona pierwszym wyborem na weekendowy wypad za miasto z dziećmi czy spokojne dreptanie bez uronienia kropli potu. 🙂
Ale zacznijmy od początku…
Miejscem startu dla naszej wycieczki jest niewielki parking znajdujący się przy głównej drodze biegnącej przez Kamienicę.

Mimo, iż to najważniejsza szosa we wsi, jej szerokość nie powala, więc na dojeździe do miejsca początkowego trasy zachowajcie szczególną ostrożność (zwłaszcza zimą).

Jeśli zdarzy się, że we wspomnianym punkcie parkingowym nie uświadczycie wolnych miejsc, możecie przejechać jeszcze około kilometra i zostawić samochód przy miejscowej wiacie turystycznej.
Kiedy już zaparkujecie auto, pora wyruszyć w drogę (przyjmujemy, że udało nam się znaleźć miejsce parkingowe na pierwszym parkingu). Do pokonania mamy nieco ponad 16 km, a trasa przebiegać będzie w formie pętli, dzięki czemu nie będziemy musieli wracać tą samą drogą.

Pierwsze 300 metrów pokonujemy poboczem wspomnianej już głównej drogi we wsi, według wskazań niebieskich i żółtych malunków.
W nielicznych opisanych w internecie wyprawach na Śnieżnik z Kamienicy, zazwyczaj sam niebieski szlak był wyznacznikiem trasy przy powrocie. Ja przy planowaniu niniejszej wycieczki postanowiłem spróbować „pójść pod prąd” i dłuższy kilometrażowo fragment zaserwować na dzień dobry.



Przy drewnianej kapliczce skręcamy zatem w odbijającą w prawo drogę. Od teraz przez bardzo długi czas towarzyszyć nam będą jedynie niebieskie oznaczenia szlaku.


Początkowo niebieski szlak przybiera łagodną formę. Wznosząca się leniwie ścieżka co jakiś czas zakręca, niczym wąż owijający się wokół zbocza góry. Ta część trasy skojarzyła mi się z najłagodniejszymi sposobami wdrapywania się na Chełmiec.
Takie niepozorne zapoznawanie się z terenem trwa około 1:30 h (4 km).

Kilkukrotnie na tym odcinku przecinamy skrzyżowania dróg. Jeśli na którymś z nich będziecie mieli wątpliwości jak biegnie szlak, dobrym wyborem za każdym razem powinno być wybranie ścieżki biegnącej najbardziej w lewą stronę.

Możliwe, że przy zdobywaniu kolejnych metrów wysokości będziecie mieli okazję przekonać się o sile żywiołu, jakim jest woda, i o tym jak kształtuje ona krajobraz okolicy.

Inicjalny fragment trasy nie obfituje w widoki, gdyż szlak prowadzi głównie przez las, ale kilka razy mamy przedsmak tego, co czeka nas później.

Chwilę po dotarciu do wiaty z powyższego zdjęcia niebieski trakt na szczyt zaczyna pokazywać pazurki.


Podejście w terenie, który w moich wpisach zawsze określam na wyrost mianem „wąwozu” choć daje w kość (chwilami nachylenie terenu sięga nawet 26%), pozwala raczyć się fantastycznymi krajobrazami, z Pradziadem na czele.

Kolejny raz przy samym szlaku pojawiają się spektakularne wydrążenia w ziemi. My z kolei sukcesywnie zdobywamy wysokość.

Na tym fragmencie podejście wydaje się nie mieć końca. Od wspomnianej wiaty do wypłaszczenia terenu musimy pokonać ponad kilometr, cały czas radząc sobie z nachyleniem szlaku. Nieodzowne wydaje się tu zatem zarządzenie od czasu do czasu małej przerwy.

Kiedy wreszcie nasza ścieżka przestaje się wznosić (znajdujemy się już na wysokości powyżej 1200 m n.p.m.), w nagrodę za wylany na podejściu pot otrzymujemy spektakularny widok, m. in. na białe o tej porze roku szczyty Karkonoszy.




Najbliższy odcinek szlaku, wiodący do Schroniska pod Śnieżnikiem, ma już zdecydowanie spokojniejszy charakter. Momentami prowadzi on nawet nieznacznie w dół. W spokoju możemy zatem nacieszyć się rzadko widywaną ostatnio (zwłaszcza w dolinach) zimą.

Po około 3 godzinach od startu docieramy w okolicę Schroniska pod Śnieżnikiem.



W tym miejscu łączy się kilka szlaków, dlatego automatycznie do naszej wędrówki przyłącza się spora grupka osób, również zmierzających na szczyt.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że to właśnie w schronisku odnajdziecie kilka pieczątek, w tym tą z wieżą widokową. Przed zdobyciem szczytu to tu możecie również wrzucić coś na ząb lub zamówić ciepły napój.

Ostatni fragment podejścia na Śnieżnik wykonujemy według oznaczeń w kolorze zielonym.




Im bliżej celu jesteśmy, tym widoki stają się lepsze.

W końcu, po około 3,5 godziny od wyruszenia z Kamienicy, stajemy „u stóp” otwartej w 2022 roku nowej wieży widokowej na Śnieżniku.



Trzeba przyznać, że zimowy anturaż sprzyja tej konstrukcji, która wraz z upływem czasu budzi coraz mniej kontrowersji. Myślę, że sporo osób zdążyło się już przyzwyczaić do „blendera”, a nawet go polubić. O tym drugim może świadczyć m. in. fakt zajęcia przez budowlę ze Śnieżnika 5. miejsca w organizowanym przeze mnie IV. Dorocznym Plebiscycie na Ulubioną Wieżę Widokową Dolnego Śląska.
Więcej o samej konstrukcji widokowej ze Śnieżnika przeczytacie TUTAJ.




Na wieży czekają na nas 360-stopniowe krajobrazy, które w dniu naszej wizyty robią spektakularne wrażenie. Rzadko trafia się tu tak dobra przejrzystość powietrza. Dzięki niej bez trudu dostrzec można Góry Kamienne, Karkonosze, Masyw Ślęży, Pradziada, Trójmorski Wierch czy resort Dolní Morava.
I tutaj ważna uwaga odnosząca się do wycieczek na Śnieżnik. Sam szczyt jest mocno kapryśny, dlatego aby uniknąć rozczarowania dotyczącego widoczności, polecam planować wymarsz na niego jedynie w wypadku, gdy w prognozie pogody mamy czyste słońce. Uwierzcie mi, czasem na weekend również zdarzają się takie prognozy. 😉
Po zejściu z wieży udajemy się w drogę powrotną. Jak wspominałem na początku wpisu, dzisiejsza trasa ma formę pętli, dlatego do Kamienicy wracamy inaczej niż wdrapywaliśmy się na szczyt.
Nieco wbrew intuicji w pierwszej części powrotu musimy zejść na czeską stronę – według czerwonych, zielonych i żółtych oznaczeń.


Po około 300 metrach natrafiamy na źródło rzeki Morawy (czes. Morava), która właśnie na zboczu Śnieżnika rozpoczyna swój bieg.

Dosłownie chwilę później, odbijając nieznacznie z głównej ścieżki, możemy natknąć się na kolejne ciekawostki – ruiny dawnego Schroniska księcia Liechtensteina oraz słynną kamienną rzeźbę słonika.


Myślę, że szczególnie ta druga atrakcja może przypaść Wam do gustu – warto zrobić sobie tutaj pamiątkowe zdjęcie – ot, na szczęście.

Po powrocie na główną drogę, kontynuujemy schodzenie według oznaczeń 3 szlaków.

Po nieco ponad dwóch kilometrach schodzenia ze szczytu, skręcamy w lewo na zielony szlak, który biegnie wzdłuż granicznych słupków. Nietrudno przeoczyć to odbicie, dlatego zwróćcie uwagę na zaznaczone w czerwonym kółku oznaczenie.


Jeśli nie pomyliliście drogi, po około 5 minutach ponownie zrobi się naprawdę widokowo.

Chwilę później szlak zaczyna znacząco opadać, by po około 10 minutach wprowadzić nas ponownie w leśne rewiry. Momentami nachylenie terenu sięga tu ponad 20 %, więc trzeba ostrożnie stawiać kolejne kroki, aby uniknąć niepotrzebnego poślizgnięcia.

Ostatecznie leśnym duktem docieramy do skrzyżowania nazwanego Głęboka Jama. Ten punkt jest dla nas o tyle ważny, że to właśnie w tym miejscu obieramy końcowy kierunek na Kamienicę – od teraz, aż do parkingu, prowadzić nas będzie żółty szlak.

Jak się okazuje, to najbardziej wymagający odcinek zejścia. Biegnący wzdłuż szlaku strumyk Kamienica prawdopodobnie postanowił, że dużo łatwiej będzie mu płynąć główną ścieżką. Chyba nie chcę wiedzieć, jak prezentuje się ta część szlaku podczas wiosennych roztopów.


Przed dotarciem na tereny wsi czeka nas jeszcze podwójna niespodzianka. Otóż, dwukrotnie będziemy musieli przeprawić się przez rzekę. No dobra, może bardziej strumyk.
Choć na pewno niektóre osoby przechodząc po śliskich kamieniach mogą solidnie się zestresować. Na grudzień 2024 roku przebrnięcie przez wspomniany ciek wodny to zadanie absolutnie wykonalne, jednak wymagające pewnej zręczności.

Po pokonaniu rzeki po raz drugi i przejściu kilkuset metrów na horyzoncie pojawiają się pierwsze zabudowania miejscowości, z której startowaliśmy o poranku.




Zapewne pamiętacie, że wspomniałem o tym, że Kamienica wydaje się zadbaną i przyjazną turyście miejscowością. No to już niemal na koniec przedstawiam jeszcze kilka potwierdzających tę tezę zdjęć.
Ostatecznie przy samochodzie meldujemy się po 6,5 godziny od startu wycieczki. Pamiętajcie jednak, że czas przejścia opisywanej tu dziś pętli zależny jest od wielu czynników (m .in. Waszej kondycji, doboru odpowiedniego obuwia, ilości wykonywanych zdjęć czy czasu spędzonego w schronisku i na szczycie).
W okresie zimowym należy zatem wyruszyć wcześnie rano, mając w plecaku jedzenie, termos, raczki oraz mapę (ta może być również w telefonie). Na taką wyprawę nie zaszkodzi zabrać ze sobą także tzw. stuptutów (zapobiegają wpadaniu śniegu do butów) czy latarki.
I to by było na tyle. Mam nadzieję, że opisywana dziś trasa przypadła Wam do gustu. Nie jest to najłatwiejszy wariant wejścia i zejścia ze Śnieżnika, ale jeśli kochacie góry, na pewno może on być dla Was ciekawą propozycją. 🙂
Jeśli ten wpis był dla Ciebie pomocny, odwiedź zrzutkę na rozwój mojego projektu. Za okazane wsparcie odwdzięczam się mapą „Nietuzinkowe atrakcje Dolnego Śląska i pogranicza polsko-czeskiego”.
Na mojej stronie znajdziecie opisaną również inną, interesującą trasę na Śnieżnik. Szczegóły w linku poniżej:

“ŚNIEŻNIK OD CZESKIEJ STRONY (ZE SŁONIKIEM I DODATKOWĄ WIEŻĄ W BONUSIE)”