Moja kolejna propozycja trasy, pozwoli Wam dotrzeć (przy pięknych okolicznościach przyrody) na wieżę widokową na Kalenicy. Budowla ta dosłownie kilka miesięcy temu wróciła do głównej talii dolnośląskich konstrukcji widokowych. Znaczący remont zmienił oblicze tego miejsca, które do niedawna swoim stanem technicznym potrafiło zaniepokoić nawet najbardziej doświadczonych “wieżoholików” .
poziom trasy : spacerowa
Najczęściej uczęszczana trasa na mierzące 964 m wzniesienie prowadzi z Przełęczy Jugowskiej. Właśnie dlatego postanowiłem, że w niniejszym wpisie przedstawię Wam alternatywną drogę na ten cieszący się dużą popularnością sowiogórski szczyt.
Startujemy w Bielawie, a w zasadzie na jej obrzeżach.
Tutaj odnajdziecie dość spory parking przy Leśnym Dworku – interesującej willi wybudowanej w stylu tyrolskim. Co warte zauważenia, dostać możecie się tu nie tylko na nogach i samochodem, ale również autobusem miejskim.
Dodam tylko, że miejsce cieszy się sporą popularnością, dlatego warto zjawić się tu wcześnie. No chyba, że macie w planie dotarcie tu poza weekendem, wtedy z tłokiem nie powinno być problemu.
Jak to zwykle na początku wycieczki bywa, musimy ustalić kierunek, w którym będziemy zmierzać. Aby prawidłowo wejść na dzisiejszą trasę, powinniśmy namierzyć wzrokiem wspomniany Leśny Dworek i przejść koło niego wyznaczoną drogą (tak aby ten znalazł się po naszej prawej stronie).
Tym razem przez długi czas naszymi drogowskazami będą zielone oznaczenia szlaku, którym początkowo towarzyszyć będą malunki niebieskiej barwy.
Pierwsze metry wędrówki to przyjazna turyście szeroka ścieżka.
Idzie się nią komfortowo, a szumiący w pobliżu strumień jest przyjemnym dopełnieniem marszu.
Po około 15 minutach docieramy do skrzyżowania szlaków nazwanego “Ciemny Jar”. W tym miejscu po raz pierwszy znacząco odbijamy w lewo. Gdybyśmy kontynuowali dreptanie prosto, w końcu dotarlibyśmy do Przełęczy Trzy Buki, a później do Kamionek.
Od Ciemnego Jaru stopień nachylenia terenu nieznacznie się podnosi. Z jego wyraźniejszym skokiem będziemy mieli do czynienia przy następnym mocnym skręcie szlaku.
Ten pojawia się około 1,65 km od startu z parkingu. W tym punkcie żegnamy płynący do tej pory równo z naszą trasą potok o nazwie Bielawica.
Od teraz intensywniej zaczynamy zdobywać wysokość.
Rozpoczynając podejście warto obejrzeć się za siebie. Na przeciwległej górze gęsty las układa się bowiem w ciekawie wyglądający szereg.
Mówiąc szczerze, jeśli czerpiecie wyjątkową przyjemność z kontaktu z przyrodą, każdy kolejny kilometr dzisiejszej drogi powinien wywołać uśmiech na Waszej twarzy.
Polecam jednak całkowicie nie zatracić się w tym chłonięciu cudów natury. Gdyż przed nami mozolne podejście.
Szlak prowadzi nas w taki sposób, że mamy szansę przemierzać zbocza mało znanego szczytu o nazwie Końska Kopa.
Po zdobyciu dodatkowych, świątecznych kilogramów, szybkie przemierzanie tego nieco trudniejszego fragmentu wędrówki wymaga końskiego zdrowia. Kto wie, może właśnie stąd wzięła się nazwa miejscowego wzniesienia? 🙂
Gdy zostawimy je za swoimi plecami, profil trasy się wypłaszcza.
Takie złapanie oddechu po kilkudziesięciu minutach pięcia się w górę, zwłaszcza dla osób z nieco słabszą kondycją, może być orzeźwiającym oddechem. Przy szlaku powinna pojawić się teraz ławeczka, więc jeśli potrzebujecie chwili na regenerację, nadszedł na to dobry moment.
Przed sekundą znaleźliśmy się na terenie rezerwatu przyrody “Bukowa Kalenica”, utworzonego w 1962 roku w celu ochrony miejscowej flory.
Naszą uwagę przykuwa niezwykle oryginalne drzewo rosnące kilkadziesiąt metrów poniżej wyznaczonej ścieżki. Jego rozmiar, ale również kształty zaciekawiły nas na tyle, że postanowiliśmy “zbadać” je z bliska.
Na szczególną uwagę w przypadku tego okazu zasługują liczne czeczoty, czyli zniekształcenia pnia powstałe w wyniku jego obrzęku.
Po powrocie na szlak maszerujemy po dość niewymagającym terenie, aż do wysokości Bielawskiej Polanki (4 km od startu). Ten rozległy węzeł komunikacyjny jest miejscem przecięcia szlaków biegnących z Bielawy, Srebrnej Góry, Nowej Rudy oraz Zygmuntówki.
Ważna sprawa! Od Bielawskiej Polanki wyznacznikiem naszej drogi są żółto-czerwone oznaczenia.
Stąd zaczyna się ostatnie podejście przed dotarciem do głównego celu naszego wypadu. Jest ono dość długie (nieco ponad kilometr), a pod względem kondycyjnym należy zaliczyć je do średnio-trudnych.
Na naszej drodze pojawia się teraz więcej “błotka”. Gdzieniegdzie odnajdujemy również nikłe pozostałości po grudniowym ataku zimy.
“Atak szczytowy” zakończył się sukcesem. 🙂
Jesteśmy na Kalenicy – górze, z której (z poziomu ziemi) dostrzeżecie jedynie drzewa.
Na szczęście dawno temu (bo w 1933 roku) ktoś pomyślał o tym, aby na 964- metrowym szczycie wybudować wieżę widokową.
Jak wspomniałem na początku tego wpisu, nie tak dawno, bo listopadzie 2022 roku zakończył się remont stalowej konstrukcji, który w znacznym stopniu wpłynął na poprawę bezpieczeństwa budowli.
Prace rozpoczęte i zakończone w zeszłym roku objęły m. in. piaskowanie wszystkich elementów stalowych i ich zabezpieczenie przed korozją oraz instalację nowych powierzchni komunikacyjnych na pomostach oraz schodach.
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda teraz super. Jeśli jednak mam być szczery efekty remontu fragmentarycznie przypominają mi skutki wizyty u niekompetentnego stomatologa, który zadbał jedynie o zewnętrzną warstwę zęba, kiedy wewnątrz problem jest zdecydowanie większy.
Chodzi mi tu konkretnie o rdzę, która już po niespełna dwóch miesiącach ponownie zaczęła wyglądać spod warstwy srebrnej farby.
Jeśli jednak nie będziemy czepialscy i nie przyłożymy lupy do elementów składowych obiektu, całościowo budowla zaprezentuje nam się naprawdę przyzwoicie. Nie można zatem nie docenić starań władz Bielawy.
Przy korzystnej aurze, fenomenalnie na pewno zaprezentują nam się krajobrazy, które ujrzymy z tarasu widokowego. Są one bardzo rozległe i to w każdą stronę świata. By nie być gołosłownym wymienię w tym miejscu tylko część pasm, które możemy stąd zobaczyć – Karkonosze, Góry Sowie, Masyw Ślęży czy Masyw Śnieżnika.
Więcej informacji o wieży widokowej na Kalenicy oraz jej zdjęcia sprzed remontu znajdziecie w TYM WPISIE.
Warto wspomnieć, że kawałeczek od wieży znajdziecie miejsce do odpoczynku i rozpalenia ogniska.
Po nacieszeniu się pięknymi krajobrazami i wykonaniu zdjęć pora powoli pomyśleć o powrocie. Ten najlepiej wykonać tą samą trasą, którą podchodziliśmy. Bądźcie jednak uważni, bo w jednym miejscu znak z zielonym oznaczeniem namalowany jest w taki sposób, że łatwo zboczyć ze szlaku na wydeptaną dróżkę bez oznaczeń PTTK. Z ciekawości poszliśmy nią dalej (oczywiście posiłkując się wskazaniami GPS-u w telefonie). Okazało się, że jej koniec znajdował się na parkingu, na którym zostawiliśmy samochód. Jeśli jednak nie macie doświadczenia w nawigowaniu, w przypadku zgubienia drogi warto jak najszybciej wrócić na szlak.
Jeden komentarz do “Trasa “Kalenica znów zachwyca””