“Schronisko, które przetrwało” to druga część karkonoskiej trylogii kryminalnej Sławka Gortycha i jednocześnie druga powieść w karierze pochodzącego z Bolesławca autora.
Akcja tomu ma miejsce kilka lat po wydarzeniach opisanych w “Schronisku, które przestało istnieć” i tylko nieznacznie nawiązuje do fabuły debiutu Gortycha. Dzięki temu zabiegowi czytelnik, który przypadkiem trafi najpierw na opisywaną tu dziś pozycję nie będzie miał poczucia obcowania z hermetycznym, dziwnie obcym światem.
Główną bohaterką “Schroniska, które przetrwało” jest Justyna Skała – postać, którą czytelnicy mogą pamiętać z pierwszej części trylogii. Nie jest to jednak takie oczywiste, gdyż poprzednio Justyna była jedynie trzecioplanową bohaterką.
Tym razem akcent pada właśnie na jej losy oraz na zarządzane przez nią (przynajmniej w powieści) Schronisko Odrodzenie.
Jak możecie się domyślać, jej działalność w górach nie może być jednak bezproblemowym zajęciem. Mało tego, z powodu splotu zdarzeń z minionych czasów i konsekwencji, jakie mają one obecnie staje się ono dodatkowo niebezpieczne. Czy Justyna poradzi sobie z echami niełatwej historii miejsca, z którym związała swoje życie – zwłaszcza w momencie, gdy sama znajduje się na jednym z życiowych zakrętów?
Przekonacie się o tym pochłaniając kolejne kartki powieści. A te po raz kolejny przechodzą przez nasze palce nadspodziewanie szybko – i oczywiście jest to komplement.
Nie chcąc zdradzać zbyt wielu szczegółów dotyczących fabuły “Schroniska, które przetrwało”, chciałbym skupić się w tej recenzji zwłaszcza na swoich odczuciach. A te, holistycznie są jeszcze lepsze niż w przypadku debiutu Gortycha.
Niewątpliwym atutem drugiej części “Schroniska” jest wykreowanie przez autora kilku bardzo wyrazistych postaci. Część z nich wzbudza w nas pozytywne odczucia, reszta wręcz przeciwnie. Moją osobistą faworytką w tej kwestii jest postać matki głównej bohaterki, która całą paletą cech nawiązuje do stereotypu toksycznej rodzicielki.
Jak zwykle u Gortycha, na oklaski zasługuje celne wplecenie między wartką akcję fragmentów opisujących jedyny w swoim rodzaju klimat Karkonoszy (i to zarówno ich polskiej, jaki i czeskiej części). Kto kocha górskie wędrówki, z pewnością przypomni sobie piękne chwile spędzone we wzmiankowanych w książce rejonach, a kto jeszcze nie połknął “turystycznego, karkonoskiego bakcyla”, z pewnością znajdzie na kartach powieści wiele ciekawych inspiracji.
Drugie “Schronisko” okazało się również swoistym wyjściem ze strefy komfortu autora. Sięgnięcie jeszcze głębiej do najmroczniejszych czasów w historii świata, mimo iż niełatwe, pozwoliło perfekcyjnie nadać ton akcji, która toczy się w dwóch ramach czasowych – w latach okołowojennych (II wojna światowa) oraz w XXI wieku.
Tym razem w poszczególnych rozdziałach nie brakuje dosadności w scenach, które powinny takie być. Także dzięki temu zabiegowi, po zakończeniu lektury, czytelnik ma poczucie, że zamknięta swoistą klamrą historia nie była utworem jedynie służącym rozrywce, ale także tekstem mogącym powodować refleksje dotyczące m. in. wpływu najbliższego środowiska na losy jednostki. Potwierdzeniem tej tezy może być również charakter posłowia, w którym autor oprócz nakreślenia tła powstania kryminału, dodatkowo objaśnia, które elementy świata przedstawionego są odwzorowaniem rzeczywistości, a które mają fikcyjną genezę.
Podsumowując, po raz kolejny w nasze ręce wpada piękna opowieść poukładana z literackich klocków, wśród których autor najwyraźniej eksponuje miłość do gór, niełatwą historię karkonoskich ziem oraz wplątane w nie osobiste perypetie bohaterów. Wielbiciele Karkonoszy nie mogą przegapić tej pozycji!
PS Osobiście z miłą chęcią sięgnę po domknięcie trylogii, które ma pojawić się na sklepowych półkach prawdopodobnie w 2024 roku.