Najciekawsza trasa na Ślężę

Aż dziw, że do tej pory na mojej stronie nie pojawił się opis choćby jednego wariantu wejścia na Ślężę. Ta charakterystyczna i tajemnicza góra z racji stosunkowo bliskiego położenia od Wrocławia bywa częstym gospodarzem moich wycieczek. Przekonać się o tym możecie m. in. oglądając galerię “4 pory roku”, która poświęcona jest świętej górze Słowian.

poziom trasy: spacerowa/wyzwanie

Trasa, którą za chwilę tu opiszę to moim skromnym zdaniem jeden z najciekawszych sposobów dostania się na szczyt. Przebieg szlaku w tym wariancie pozwala bowiem poczuć się jak w zdecydowanie wyższych górach i dodatkowo w pewnym momencie stanąć vis a vis naszej destynacji.

Zacznijmy jednak tradycyjnie, czyli od wyznaczenia punktu startowego. Tym razem będzie nim położona około 10 km od centrum Sobótki Przełęcz Tąpadła.

Odnajdziecie tu mieszczący kilkadziesiąt samochodów parking, który w weekendy zapełnia się dość szybko. Dlatego wybierając się na Ślężę w sobotę lub niedzielę, warto zjawić się na Przełęczy Tąpadła jak najwcześniej.

Po zaparkowaniu samochodu dobrze byłoby wybrać kolor szlaku, który poprowadzi nas na mierzące 718 m n.p.m. wzniesienie. Do dyspozycji mamy dwie możliwości: żółty (dość łatwy – idealny na rodzinną weekendową wycieczkę) oraz niebieski (zdecydowanie trudniejszy – doskonały dla osób lubiących w górach się zmęczyć, a do tego nieco wymagający pod względem technicznym).

Propozycja mojej dzisiejszej trasy jest połączeniem obu powyższych wariantów. A więc startujemy!

Przez pierwsze 1,38 km wyznacznikiem naszej ścieżki jest kolor żółty. Droga na początku jest dość szeroka i w nieznacznym stopniu nachylona. Kolejne metry wysokości zdobywamy jednak bardzo płynnie.

Po około 35 minutach naszym oczom ukazuje się zadaszona wiata. To znak, że pora przenieść się w zdecydowanie ciekawszy teren.

Tuż przed turystyczną prowizoryczną “chatką” należy skręcić w drogę biegnącą prostopadle do przebiegu żółtego szlaku.

Choć na mapie turystycznej odnajdziemy w tym miejscu zielone oznaczenie, w rzeczywistości łącznik (na który weszliśmy przy wiacie) nie jest znakowany żadnym kolorem szlakówek. Podpowiedzią, że dobrze idziemy będzie jednak umieszczony na kilku drzewach symbol doskonale znanego ślężańskiego niedźwiadka.

Po około 200 metrach do naszej ścieżki z lewej strony dołącza niebieski szlak – ten sam, który zaczynał prowadzić w górę z Przełęczy Tąpadła. Od teraz malunki w kolorze nieba będą nam towarzyszyć aż do szczytu.

Przez około 15 minut wędrujemy jeszcze po płaskim terenie, mijając m. in. takie oto źródełko.

Po chwili jednak szlak “nabiera rumieńców”.

Myślę, że nie przeoczycie wyraźnego skrętu w prawo i solidnej góry, jaka nagle przed nami wyrasta. To tutaj tak naprawdę rozpoczyna się najciekawszy fragment dzisiejszej wycieczki.

Teren od teraz zdecydowanie prezentuje swój ostry charakter.

Pojawiające się pod nogami głazy sprawiają, że trzeba zwrócić większą uwagę na to, jak stawiamy stopy (zwłaszcza gdy komuś wpadnie do głowy pomysł, by pokonywać trasę biegiem).

Po wdrapaniu się na wspominaną górę, przez moment ścieżka znów się wypłaszcza. Jeśli po podejściu potrzebujecie złapać oddech, śmiało zróbcie to właśnie teraz.

Zwłaszcza, że okoliczności przyrody zdecydowanie zachęcają do zatrzymania się choćby na sekundę.

Sielanka kończy się jednak dość szybko, bo po 200 metrach marszu “ścieżką pod skałkami” ponownie odbijamy w prawo, by kolejny raz zmierzyć się z porządnym nachyleniem terenu.

Mimo iż może nie być tu wybitne łatwo, warto docenić elementy terenu, w jakim dane jest nam się poruszać. Spore wrażenie na turyście z pewnością zrobią utworzone z nieprzetworzonych w żaden sposób kamieni schody, które są częścią naszego coraz bardziej górskiego traktu.

Szlak zaczyna wić się teraz niczym wąż między skałkami, zmuszając turystę do wypatrywania kolejnych oznaczeń.

Nie będę ukrywał, że kiedy pierwszy raz znalazłem się na tym fragmencie podejścia na Ślężę, popadłem w prawdziwy zachwyt. Fragmentami ścieżka wydawała się bowiem jak żywcem wyjęta z tatrzańskiego krajobrazu. Klimat i poziom trudności – pierwsza klasa.

Pojawiają się też widoczki.

Po około godzinie i dwudziestu minutach docieramy do wyjątkowego punktu na mapie naszej dzisiejszej wycieczki. znajdujemy się teraz na wzniesieniu, które pozwala nam stanąć w zasadzie na przeciwko najbardziej charakterystycznych punktów znajdujących się na Ślęży.

Przed naszymi oczami rozpościera się teraz piękny widok, na który składają się m. in. mieszczące się na szczycie: wieża widokowa, Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny oraz charakterystyczny maszt antenowy.

Krajobraz widziany przed naszymi oczami, choć piękny, wydaje się być dość odległy. Właśnie dlatego pora ruszać w dalszą drogę.

Czeka nas teraz nie najłatwiejsze zejście po ścieżce wytyczonej wśród skał. Warto zachować w tym miejscu ostrożność.

Krótki, nieco bardziej wymagający odcinek wprowadza nas do całkiem innej rzeczywistości.

Przepełniony głazami pochyły teren zamieniamy na prosty fragment prowadzący przez las.

Po chwili wędrówki w sielankowych warunkach przed nami wyrasta ostatnie wyzwanie w drodze na wieżę widokową.

Kamienne schody rozpościerające się teraz pod naszymi stopami mogą okazać się solidnym testem dla naszej kondycji. Warto jednak jeszcze raz pozwolić tętnu na mały skok, gdyż do szczytu jest już dosłownie kawałeczek.

Zaskakujące, jak szybko zredukowaliśmy odległość jaka jeszcze chwilę temu dzieliła nas od Ślęży.

Niewątpliwą zaletą opisywanej tu dziś trasy z punktu widzenia miłośnika miejsc widokowych jest fakt, że na Świętą Górę Słowian docieramy w tym wypadku od strony wieży widokowej. Wydaje mi się, że przez brak jakichkolwiek oznaczeń w przeszłości wielu turystów zdobywających Ślężę innym szlakiem nawet nie zdawało sobie sprawy z istnienia tej konstrukcji.

Od jakiegoś czasu w centralnym miejscu rozległego szczytu znajdziemy już tabliczkę informującą, w którą stronę podążać, aby dostać się na budowlę widokową.

Zostańmy już przy temacie samej wieży. Trzeba zaznaczyć, że nie jest to miejsce przyjazne bardziej korpulentnym osobom.

Bardzo wąskie wejścia na poszczególne piętra konstrukcji powodują, że (nawet dla mniej przysadzistych osób) wdrapanie się po drabinkach z plecakiem może okazać się nie lada wyzwaniem.

Nie polecam również wchodzenia na górę rodzinom z małymi dziećmi. Nie jest to bowiem wieża z komfortowymi schodami. Wręcz przeciwnie – mamy tu do czynienia z pionowymi drabinkami, które mogą nastręczyć problemów nawet dorosłym .

Przy zachowaniu odpowiedniej ostrożności docieramy na najwyższy taras widokowy, z którego możemy komfortowo podziwiać krajobrazy. Akurat w przypadku wieży na Ślęży mamy do czynienia z widokami typu 360 stopni. Warto więc przyjrzeć się poszczególnym elementom krajobrazu i spróbować rozpoznać dane wzniesienia.

Przy sprzyjającej aurze naszym oczom ukażą się m. in. Góry Wałbrzyskie (z Chełmcem na czele), Karkonosze, zabudowania Wrocławia czy Zalew Mietkowski.

TUTAJ znajdziecie więcej zdjęć i informacji o konstrukcji, z której wykonałem powyższe fotografie.

Poniżej zaś czeka na Was filmik z drona z ujęciami nagranymi przeze mnie w pewien lipcowy dzień. 🙂

Warto także wspomnieć, że odwiedzając Ślężę, widoki można również podziwiać z wieży mieszczącego się na szczycie kościoła. Kupno wejściówki – cegiełki uprawnia nas także do zobaczenia podziemi budowli, które jednak (przynajmniej na mnie) nie zrobiły większego wrażenia.

Po zejściu z wieży koniecznie udajcie się na główną część szczytu. Można tam np. zrobić sobie zdjęcie ze słynnym kamiennym niedźwiadkiem, posilić się w schronisku, rozpalić ognisko czy przybić pieczątkę.

Powrót na parking najlepiej zaplanować już jedynie według żółtych oznaczeń, które doprowadzą nas na Przełęcz Tąpadła. Pamiętajcie tylko, żeby schodzić ze szczytu w dobrą stronę, bo żółte oznaczenia prowadzą także w innym kierunku – do Sobótki. Ten szlak warto odwiedzić innym razem, choćby dlatego, że tuż przy nim mieści się jeszcze jedna wieża widokowa – na Wieżycy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.