Ten wpis, jak zapewne zauważyliście już na etapie czytania nagłówka, wyjątkowo nie dotyczy Dolnego Śląska. Jest on pierwszym tekstem (i zapewne nie ostatnim), wpisującym się w kategorię dokumentacji górskich wycieczek odbiegających nieco od głównej tematyki niniejszej strony. Mimo tego serdecznie zapraszam Was do zapoznania się z poniższym tekstem i spojrzenia na wyborne maderskie krajobrazy.
W czerwcu 2022 udało mi się spełnić jedno z podróżniczych marzeń. Miałem okazję spędzić tydzień na rajskiej Maderze, która okazała się tak spektakularna, jak opisywali to szczęśliwcy odwiedzający ją przede mną.
Długo by można było rozwodzić się nad niepowtarzalnymi cudami natury dostępnymi na wyciągnięcie ręki na tej wyspie. Dzisiejszy wpis ma jednak inny cel. Chciałbym, aby był on pomocą dla osób, które podczas swojego pobytu na Maderze zapragnęliby odbyć typowo górską wędrówkę. W takiej kategorii należy bowiem rozpatrywać możliwość zdobycia szczytu o dumnie brzmiącej nazwie Pico Grande.
Jest kilka dróg prowadzących na wspomnianą górę. Można tam dotrzeć od słynnej Doliny Zakonnic (Curral das Freiras) czy Przełęczy Encumeada.
Najkrótsza trasa na szczyt prowadzi jednak z parkingu przy punkcie widokowym Boca da Corrida. I to właśnie to miejsce będzie początkiem dla naszej wyprawy.
W tym miejscu ważna informacja – wspomniany wyżej parking nie jest zbyt wielki, dlatego warto pomyśleć o wczesnym dotarciu na start wędrówki. Co prawda w naszym wypadku (koniec czerwca) zarówno o 9:30, jak i przed 15:00 nie był on mocno oblegany, jednak dla spokoju ducha radziłbym przyjechać tu (jak my) zaraz po śniadaniu.
Pierwszym etapem drogi na Pico Grande jest podążaniem za wskazaniem znaku kierującego nas w stronę Przełęczy Encumeada. Nie dajcie się skusić wydeptanej, nieoznaczonej ścieżce, również zaczynającej się w okolicach parkingu, która zdaje się prowadzić w stronę naszej górskiej destynacji. Nie jest to żadna droga na skróty. 🙂
Tak naprawdę całą 4,7 km trasę na szczyt należałoby podzielić na dwie części. Około 3 km spacerku i ponad 1,5 kilometra mozolnego pięcia się pod górę.
Pierwszy, dłuższy fragment trasy jest niezwykle przyjemną przechadzką. Mimo, że nie pokonujemy spektakularnych przewyższeń, już na tym etapie przygotujcie się na piękne widoki, które zmuszą Was do chwilowych postojów (nie da się nie zachwycić – tym bardziej gdy masz szansę zobaczyć zdobiącą krajobraz tęczę). Do Waszej dyspozycji jest jedyna, właściwa ścieżka – nie sposób się zatem tu zgubić.
Po pokonaniu inicjalnych 3 km spokojnej trasy po prawej stronie Waszym oczom powinien ukazać się drogowskaz z napisem “Curral das Freiras”, na którym ktoś z własnej inicjatywy wyrył dwa słowa – “Pico Grande”. To znak, że pora odbić z wcześniejszej drogi i rozpocząć intensywne nabieranie wysokości. Warto dodać, że jest to pierwsze z dwóch rozdroży mogących powodować rozterki wędrowca.
W drodze na szczyt czeka na Was jeszcze jedna taka “zasadzka”.
zielona strzałka – właściwa droga
czarne kółko – drogowskaz
czerwony krzyżyk – droga do Doliny Zakonnic
Kiedy dojdziemy do kolejnego mogącego budzić wątpliwości skrzyżowania, tym razem nie podążamy za znakiem kierującym nas do Doliny Zakonnic (Curral das Freiras), ale odbijamy na nieoznakowaną ścieżkę.
Tak jak już wspominałem powyżej, drugi odcinek trasy (około 1,7 km) jest dużo bardziej wymagający niż pierwszy. Nie powinien on jednak stanowić problemu dla osób, które regularnie podejmują się jakiejś aktywności fizycznej.
Owszem można się tu zmęczyć, lecz pod względem technicznym (do momentu dotarcia pod sam szczyt) trudności na trasie są raczej umiarkowane. Do największych z nich zaliczyłbym sypkie podłoże oraz kamienne schody, które jednak (dla ułatwienia turystom życia) po obu stronach zabezpieczono linką. W razie potrzeby można jej się przytrzymać. Jak wygląda ta przeszkoda możecie zobaczyć na naszym filmiku z podróży.
Prawdziwe “schody” mogą (ale nie muszą) zacząć się tuż przed samym szczytem. Muszę przyznać, że jego specyficzna budowa do tej pory robi na mnie wielkie wrażenie.
Ktoś stwierdził kiedyś, że Pico Grande przypomina trochę wisienkę na torcie. Jest to bardzo obrazowa i prawdziwa teza. Aby postawić swoją stopę na jego najwyższym punkcie będziecie musieli wykazać się podstawowymi umiejętnościami związanymi ze wspinaniem się.
Nie jest to jednak powód do paniki, aby ułatwić zdobywcom sprawę do Pico Grande solidnie przymocowano linkę, która spełnia rolę “polskiego” łańcucha.
Oczywiście odczucie trudności danej przeszkody terenowej to bardzo subiektywna sprawa. Dlatego absolutnie nie mam zamiaru napisać w tym miejscu – “na pewno dacie radę dostać się na samą górę”. Według mnie wejście na Pico Grande stopniem trudności przypomina trochę nasz Giewont. Nie jest to żadne ekstremum, ale zdecydowanie nie można lekceważyć tej góry. Oczywiście mówię tu o bezdeszczowych warunkach. Przy mokrej skale odradzałbym wchodzenie na szczyt.
Sprawa pogody to zresztą osobna kwestia, jaką warto poruszyć. Jak to na Maderze i w górach często bywa – aura potrafi zmienić się bardzo szybko. Tak też było w naszym wypadku. Gdy ruszaliśmy z parkingu szczyt skąpany był w słońcu. Z kolei na górze powitały nas mocno ograniczające chłonięcie krajobrazów chmury, które jednak szybko zmieniały swoje położenie, dzięki czemu widoczność balansowała raz na plus, raz na minus.
Tak czy siak, na pewno nie zamierzam tutaj narzekać. Hiking na Pico Grande to świetna sprawa i zdecydowanie jedna z lepszych wycieczek podczas naszego wyjazdu. Jeśli zatem czujecie się na siłach, dajcie sobie szansę przeżyć wspaniałą górską przygodę na Maderze. Pamiętajcie tylko o spakowaniu dobrych, trekkingowych butów i zapasie wody oraz o uzupełniających energię przekąskach.
Mam nadzieję, że ten wpis okaże się dla kogoś przydatną zbitką słów (jeśli tak będzie, proszę zostaw po sobie komentarz).
Przygotowując się na naszą wyprawę na Pico Grande nie natknęliśmy się w sieci na polski tekst, dokładnie opisujący trasę na jeden z najbardziej spektakularnych szczytów Madery. W związku z tym już na parkingu, przy punkcie widokowym Boca da Corrida pojawiły się pierwsze wątpliwości dotyczące właściwej drogi. Wierzę, że po powyższej lekturze ten problem będzie Wam obcy. W razie jakichkolwiek wątpliwości, śmiało pytajcie. Udanego hikingu! 😉
Jeśli ten wpis był dla Ciebie pomocny, odwiedź zrzutkę na rozwój mojego projektu. Za okazane wsparcie odwdzięczam się mapą “Nietuzinkowe atrakcje Dolnego Śląska i pogranicza polsko-czeskiego” :).
Dzięki wielkie za opis trasy , szczególnie za wskazówki dotyczące tego , żeby nie zgubić drogi. Zamierzamy z moją partnerką wejść tam w lutym a ,bardzo mało informacji na ten temat jest w sieci .
Cieszę się, że dotarł Pan do tego wpisu. Mam nadzieję, że pogoda dopiszę i Pico Grande zaserwuje Wam piękne widoki. Powodzenia!
Dotarliśmy na miniaturowy parking Boca Corrida , jednak pogoda zmusiła nas do rezygnacji z wejścia na szlak- ulewa i mgła . Jeszcze raz dziękujemy za bardzo przydatny opis tego wariantu wejścia na PG. Mamy nadzieję , że za kilka lat tu wrócimy i pogoda będzie sprzyjać .
Przykro mi, że pogoda nie dopisała. Oby następnym razem się udało. Dziękuję za miłe słowo i życzę wszystkiego dobrego!
Super opis!
Dzięki, oby się przydał! 🙂
Witam. Czy rozpoczynając treking na Pico Grande z Boca da Corrida da radę jakoś zapętlić , czy musimy iść tam i z powrotem ? Ile czasu potrzeba na przejście ?
Wejście na Pico Grande z Boca da Corrida to trasa typu tam i z powrotem. Podczas wycieczki spotkaliśmy jednego Ukraińca, który przemieszczał się po wyspie Boltem. Jeśli chciałby zdecydować się Pan na taką opcję, można wtedy wejść na Pico Grande z Boca da Corrida, a zejść do Doliny Zakonnic. Jeśli jednak postawi Pan na auto, raczej trzeba pójść w górę i w dół tą samą trasą. Nam zajęło to około 5 godzin (tyle, że z jednej strony robiliśmy dużo zdjęć, ale dla przeciwwagi tempo naszego marszu było na pewno szybsze niż średnie). Myślę więc, że 5-6 godzin trzeba sobie zarezerwować. Pozdrawiam i życzę udanego wypadu!
Wielkie dzięki za ten wpis. Bardzo pomocny przy nawigowaniu w ciemnościach.
Dzisiaj wybrałem się tam na wschód słońca, większość trasy pokonując biegiem. Większość bo końcówka do biegania się nie nadaje. Samego biegu wyszło mi 1:40. W sieci znalazłem wcześniej informacje, że na trasie jest sporo strumieni, dziś czyli 25 kwietnia nie było nawet jednego, więc jednak proponuję innym zabrać wodę ze sobą.
Zazdroszczę super przygody. Teren piękny na różnego rodzaju aktywności. Cieszę się, że mogłem nieco pomóc. Pozdrawiam i zapraszam na Dolny Śląsk! 🙂
Bardzo pomocny opis szlaku i ciekawe informacje. Dziękuję
Cieszę się, że wpis był pomocny. Pozdrawiam serdecznie! 🙂